Barbara Krafftówna – wspomnienie charyzmatycznej artystki

Barbara Krafftówna

Barbara Krafftówna, którą pamiętamy jako niezwykle charyzmatyczną postać, w życiu kierowała się mottem: pragnęła być adorowana. Jej obecność wśród nas była wyjątkowa, a jednocześnie wydawała się ponadczasowa. Jej wybitne kreacje aktorskie pozostały z nami do dziś. Przypomnijmy nieco jej życiorys.

Barbara Krafftówna – niezapomniana ikona stylu i talentu na ekranie

Barbara Krafftówna urodziła się 5 grudnia 1928 roku się jako jedna z najbardziej utalentowanych aktorek polskiego ekranu i jest znana z wybitnych kreacji aktorskich w teatrze, filmie i telewizji. Szczególnie pamiętna jest jej rola w serialu „Czterej pancerni i pies”, gdzie aktorka zagrała postać, która na zawsze zapisała się w sercu widzów. Swoją karierę rozpoczęła w Kabarecie Starszych Panów, a później zdobyła uznanie za wybitne osiągnięcia aktorskie również w Teatrze Dramatycznym. Barbara Krafftówna została uhonorowana wieloma nagrodami, w tym Komandorskim Orderem Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla polskiej kultury oraz za rozwój sztuki teatralnej.

Krafftówna miała swój niezawodny rytuał piękności, którym dzieliła się z otoczeniem nawet w trakcie najbardziej zażartych dyskusji. Zawsze gotowa do poprawienia makijażu sięgała po szminkę i lusterko, aby zadbać o perfekcyjny wygląd swoich ust i oczu. Jej wizerunek, który znamy z ekranu, szczególnie jako Felicji z filmu „Jak być kochaną” Wojciecha Jerzego Hasa, był dziełem Irminy Romanis, z którą aktorka łączyła wieloletnia przyjaźń.

Mimo licznych publikacji na temat Felicji ta postać wciąż pozostaje nieodkryta i niezrównana. Film „Jak być kochaną” w 1963 roku rywalizował o Złotą Palmę w Cannes z takimi dziełami jak „Lampart” Viscontiego czy „Co się zdarzyło Baby Jane?” Aldricha. W tym samym czasie Fellini i Hitchcock prezentowali swoje dzieła poza konkursem. Barbara Krafftówna, obok reżysera i Zbigniewa Cybulskiego, reprezentowała film na festiwalu. Choć nagrody w Cannes nie zdobyli, talent aktorki został dostrzeżony i doceniony w tym samym roku na festiwalu w San Francisco, gdzie otrzymała nagrodę Golden Gate.

Między miłością a tragicznym wyborem w cieniu wojny

Felicja, młoda aktorka, którą wciela się w życie uczuciowe z Wiktorzem Rawiczem, postać graną przez Zbigniewa Cybulskiego, staje przed trudnym wyborem. Kiedy na jej ukochanego spada wyrok śmierci wydany przez Niemców, decyduje się na ryzykowny krok. Z miłości i poczucia obowiązku ukrywa go, mimo że zdaje sobie sprawę z beznadziejności sytuacji. Rawicz, wykorzystuje jej uczucia i nie odwzajemnia ich w pełni. W dramatycznych okolicznościach, kiedy do ich mieszkania wtargnęli Niemcy, Felicja doświadcza przemocy. W obronie życia Rawicza, nie stawia oporu. Barbara Krafftówna, odtwórczyni roli Felicji, wspominała, jak ważne dla oddania emocji postaci było zdjęcie butów w scenie po gwałcie, co pozwoliło jej lepiej wyrazić wewnętrzne zranienie i zbezczeszczenie.

Barbara Krafftówna

Po zakończeniu wojny Felicja musi stawić czoła oskarżeniom o współpracę z okupantem. Jak wielu jej kolegów po fachu, przechodzi proces weryfikacji. Nie broni się jednak zaciekle, gotowa jest przyjąć wszelkie konsekwencje za swoje działania w czasie wojny, które były podyktowane miłością. Aktorka, która przed wojną błyszczała w roli Ofelii, ogranicza swoją artystyczną działalność do teatru lalkowego i słuchowisk radiowych. Felicja, mimo wszystko, uważa swoje wybory za godne szacunku, podkreślając, że zrobiła dla Rawicza więcej, niż można by oczekiwać. Na pogrzebie Barbary Krafftówny, ksiądz Andrzej Luter oddał hołd jej postaci, nazywając Felicję żołnierzem, mimo że nigdy nie nosiła munduru.

Czar rudych włosów i magia obrazu

Podczas przygotowań do publikacji książki „Krafftówna w krainie czarów” Barbara Krafftówna była oczarowana efektem, jaki uzyskano, kiedy ożywiono jej naturalny, rudawy kolor włosów na czarno-białym zdjęciu autorstwa Zofii Nasierowskiej. W wywiadzie radiowym z entuzjazmem opowiadała o tym, jak na fotografii pojawiła się jej charakterystyczna czerwona czupryna, co nadało obrazowi magiczny wymiar. Przez lata, w dobie filmów czarno-białych, wielu widzów nie miało świadomości, że aktorka jest ruda, a dopiero adaptacja powieści „Granica” Zofii Nałkowskiej ujawniła jej naturalny kolor włosów szerszej publiczności.

Krafftówna często słyszała na ulicy zdziwienie związane z jej wyglądem – zarówno jeśli chodzi o kolor włosów, jak i niewielki wzrost, który z czasem, żartobliwie, „zaokrąglała” coraz bardziej w górę. Mimo niewielkiego wzrostu podkreślała swoje atuty – filigranową sylwetkę z wyraźnie zaznaczonym biustem i talią.

Aktorka miała swoje rytuały związane z kolorem włosów, które wpływały na jej codzienne nawyki, w tym na późne wstawanie, które żartobliwie porównywała do „kaca”. Przed wyjazdami teatralnymi przyzwyczajała swój głos i skórę do nowych warunków, wyjeżdżając z wyprzedzeniem. Od najmłodszych lat chroniła swoją skórę przed słońcem, nosząc kapelusze i korzystając z parasolek, aby zabezpieczyć się przed piegami, które szybko się u niej pojawiały. Inspiracją dla niej była Shirley Temple, a ponieważ nie mogła naturalnie ułożyć włosów w loki, stosowała papiloty i wodę z cukrem, aby osiągnąć pożądany efekt. Grzywka była jej wizytówką – zawsze perfekcyjnie ułożona, często przyczesywana lub podnoszona, co widać nawet na zdjęciach z dzieciństwa, gdzie prezentuje się równo przyciętą.

Rygor i elegancja

Wychowanie, które otrzymała w domu, było pełne rygoru i elegancji. Nauczyła się tam, że należy okazywać szacunek starszym, przywitać się grzecznie, a także zachować odpowiednią postawę i maniery. Zasady te były dla niej podstawą dobrego wychowania i kultury osobistej.

Jej matka, będąc osobą z przeszłości, potrafiła jednak dostosować się do współczesności. Wprowadzała do swojej gry aktorskiej nowoczesność, co było widoczne zwłaszcza w interpretacji tekstów takich dramaturgów jak Dürrenmatt, Gombrowicz czy Mrożek. W swojej karierze teatralnej doskonale odnajdywała się w świecie ich twórczości, a powrót Witkacego do teatru w 1956 roku uczynił z niej jego modelową aktorkę.

Wojna była dla niej trudnym okresem, który rozpoczął się, gdy miała zaledwie 11 lat. Ucieczka z Wołynia i powrót do Warszawy, gdzie przeżyła powstanie, na zawsze zapisały się w jej pamięci. Nawet lata później, widok rozkopanych ulic przy budowie metra przywoływał wojenne wspomnienia.

Jej matka, mimo trudności wojennych czasów, wykazała się zaradnością i wyczuciem stylu, zarabiając na życie krawiectwem. To ona nauczyła swoją córkę praktycznych umiejętności, takich jak robienie na drutach czy tworzenie guzików z pestek wiśni. Te wojenne doświadczenia znalazły odzwierciedlenie w jej późniejszej pracy artystycznej, na przykład w sztuce „Oczy Brigitte Bardot”, gdzie guziczki stały się elementem fabuły.

Talent i spryt, od Cannes do Gdyni

Krafftówna była znana z tego, że potrafiła wykorzystać swoje umiejętności w praktyce. Podczas festiwalu filmowego w Cannes w 1963 roku zaimponowała wszystkim swoimi własnoręcznie wykonanymi butami, które wzbudziły powszechny zachwyt. Jej talent do tworzenia unikatowych rzeczy był doceniany nawet przez takie gwiazdy jak Monica Vitti.

Mimo że szyła buty również z konieczności, ze względu na mały rozmiar stopy, dbała o nie z wyjątkową starannością. W jej życiu nic nie mogło się zmarnować, co również było lekcją wyniesioną z czasów wojny. Po śmierci Krafftówny można sobie wyobrazić, że dołączyła do konstelacji wielkich gwiazd kina, tworząc niebo pełne wybitnych aktorek.

odcisk dłoni

Po zakończeniu wojny Gdynia stała się dla niej miejscem, gdzie mogła odetchnąć i odzyskać spokój. W tym nadmorskim mieście, pełnym nowych możliwości, zaczęła tworzyć skomplikowane sieci znajomości, dbając o to, by jej adoratorzy nie wiedzieli o sobie nawzajem. Wymyślne alibi i sprytne ukrywanie się przed matką i nauczycielem pozwalały jej na swobodne umawianie się na randki. Kamienne Góra, z jej malowniczymi wzgórzami, stała się miejscem tajnych schadzek.

Zimowe trasy teatralne były wyzwaniem, ale i okazją do wspólnego świętowania z przyjaciółmi. Wspominała o ciepłych, pikowanych majtkach, które szyła jej mama, a które stały się pożądanym elementem garderoby wśród koleżanek aktorek. W Gdyni życie toczyło się pełną parą, z muzyką, tańcem i niezapomnianymi imprezami, podczas których często okazywało się, że ma niezwykle mocną głowę.

Jednak nie wszystko w jej karierze przebiegało gładko. Występ na festiwalu w Opolu w 1973 roku został przerwany przez cenzurę, co wywołało jej oburzenie i skłoniło do napisania listu do ministra kultury. Nawet zwykłe schody w hotelu mogły stać się powodem do emocjonalnych reakcji, jak to miało miejsce podczas jednego z festiwali.

Pejzaż emocjonalny Barbary Krafftówny

Po przeprowadzce do Łodzi i zdiagnozowaniu u niej cukrzycy trafiła do sanatorium, gdzie nie omieszkała zaprosić swojego ulubionego muzyka z Gdyni. W Połczynie-Zdroju stworzyli sobie romantyczne gniazdko, mimo że warunki były dalekie od komfortowych. Zimne noce i zamarzająca woda nie przeszkodziły im w przeżywaniu chwil pełnych czułości.

Jej życie zawodowe również było pełne zmian. Po Łodzi przyszła kolej na Wrocław, a następnie Warszawę, gdzie szybko zyskała uznanie za swój talent. W stolicy mieszkała z przyjaciółką, z którą znała się jeszcze z Wołynia, a ich codzienność była naznaczona szykanami i rewizjami. W Teatrze Młodej Warszawy poznała Michała Gazdę, z którym szybko związała swoje życie. Współpraca z Kabaretem Starszych Panów była dla niej okazją do wyrażenia tęsknoty za przeszłością i nostalgii, której nie oferował PRL.

Jej życie osobiste było pełne wzlotów i upadków. Po stracie męża i syna wycofała się w sobie, choć nigdy nie obarczała innych swoimi tragediami. Przez lata blisko współpracowała z wieloma osobami, które teraz wspominają ją z czułością i szacunkiem. Nawet w obliczu śmierci, podzieliła się refleksją o tym, jak los splata ludzkie drogi.

Osiągnięcia Barbary Krafftówny w skrócie

To tylko kilka z jej osiągnięć:

  • 1965 – Srebrna Maska oraz Nagroda Komitetu ds. PRiTV za wybitne osiągnięcia aktorskie w programach rozrywkowych telewizji;
  • 1967 – Odznaka 1000-lecia, nadana przez Ogólnopolski Komitet FJN;
  • 1971 – II lokata w filmowym konkursie Panoramy północy na najpopularniejszą parę aktorską – wraz z Janem Englertem;
  • 1975 – Nagroda Ministra Kultury i Sztuki I stopnia za całokształt twórczości aktorskiej;
  • 1982 – Nagroda dla „najlepszej aktorki spotkań” na 21 Rzeszowskich Spotkaniach Teatralnych; Nagroda za rolę Lulu w „Skizie” na 8 Opolskich Spotkaniach Teatralnych.

Jej talent został doceniony na międzynarodowym festiwalu filmowym, gdzie otrzymała nagrodę za najlepszą kreację aktorską. Mimo zaawansowanego wieku pozostała aktywna. W 2012 roku Krafftówna zagrała w farsie „Trzeba zabić starszą panią” Grahama Linehana w reżyserii Cezarego Żaka w warszawskim Och-Teatrze, a w 2014 – w „Jesiennych manewrach” Petera Cooke’a w reżyserii Krzysztofa Szustera w Teatrze Syrena. W 2016 roku ukazała się biograficzna książka o Barbarze Krafftównie – „Krafftówna. W krainie czarów” autorstwa Remigiusza Grzeli. I, co ciekawe, Barbara Krafftówna nie bała się wyzwań. Zagrała w przedstawieniu po angielsku, choć nigdy nie uczyła się tego języka. Wszystkich dialogów nauczyła się ze słuchu.

Jej życie było pełne pasji, talentu i niezwykłych doświadczeń, które pozostawiły trwały ślad w sercach tych, którzy mieli okazję ją poznać. Barbara Krafftówna zmarła 23 stycznia 2022 roku.

Fot. Wikipedia

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *