Kamizelka kuloodporna – owoc współpracy zakonnika i „polskiego Edisona”

Kazimierz Żegleń z Kaczanówki koło Tarnopola i Jan Szczepanik z Rudników niedaleko Mościsk połączyli siły w celu opracowania i promocji kamizelki kuloodpornej. Celem pierwszego było stworzenie pancerza mogącego ochronić przed atakiem zamachowca. Drugi to cieszący się renomą przedsiębiorca z szerokimi kontaktami, który usprawnił przemysł tkacki, korzystając z żakardowych maszyn sterowanych za pomocą perforowanych kart.

Zabity z rąk zamachowca

W 1893 roku burmistrz Chicago Carter Harrison zginął z rąk zamachowca Patricka Prendergasta. To tragiczne zdarzenie zainspirowało Kazimierza Żeglenia – polskiego zakonnika mieszkającego w Stanach Zjednoczonych – do stworzenia pancerza, który ochroniłby wysoko postawionych urzędników przed atakami szaleńców. Aplikację patentową złożył już w kwietniu 1896 roku. Wniosek rozpatrzono 11 miesięcy później.

Prototypy kamizelki kuloodpornej składały się z mocnego lnianego płótna „Aberdeen”, wypełnionego sierścią i arkuszami impregnowanej jedwabnej tkaniny. Włókna kolejnych powłok były ułożone ukośnie względem siebie.

W 1897 roku jakość kamizelki przetestowała chicagowska policja, przez blisko godzinę ostrzeliwując dwa fragmenty wzmocnionego materiału powieszonego na drewnianych słupach. Skuteczność pancerza testowano również na ludzkich zwłokach i psie, po czym wynalazca zdecydował się sprawdzić ją na sobie. Mimo że wszystkie próby wypadły pozytywnie, masowa produkcja kamizelki nie była możliwa od razu. Model wytwórczy przyjęty przez zakonnika był zbyt czasochłonny. Do wcielenia ambitnego planu w życie Kazimierz Żegleń potrzebował maszyn.

test kamizelki kuloodpornej
Fot. 1: Testy kamizelki kuloodpornej

W 1898 roku, podróżując po Europie, spotkał się z uznanym już wtedy twórcą patentów włókienniczych – Janem Szczepanikiem. Podpisali umowę, na mocy której jego zakład miał opracować sposób masowego wytwarzania pancerzy kuloodpornych. Wykonanie krosna służącego do tego typu pracy „polski Edison” – jak nazywano Szczepanika – zlecił Nicolasowi Reiserowi. Niedługo potem na maszynie utkano pierwsze kamizelki. Żegleń wrócił z nimi do USA, gdzie dumny z własnego osiągnięcia prowadził publiczne prezentacje wynalazku.

Tak było wcześniej

Należy dodać, że kamizelka produkowana we współpracy Żeglenia i Szczepanika była innowacyjna, jednak nie była pierwszą próbą opracowania skutecznego pancerza. Te podjęto już wiele wieków wcześniej, gdy broń palna zaczęła zyskiwać popularność jako środek masowego rażenia. Zadaniem wielowarstwowych ochraniaczy było powstrzymanie pocisków z muszkietów. Choć łączono materiały i płyty żelazne lub stalowe, żadna z prób nie przyniosła oczekiwanego rezultatu.

fabryka Szczepanika
Fot. 2: Budynek w Wiedniu mieszczący pracownię Jana Szczepanika

Przełom przyszedł w 1840 roku, gdy w Irlandii pojawiły się pierwsze materiałowe kamizelki kuloodporne. Były one w stanie zatrzymać pociski z broni czarnoprochowej. Idąc za ciosem, powstawały kolejne stroje ochronne, które były w stanie zatrzymać pociski. Niestety stalowe wzmocnienie dodawało kilogramów niewygodnemu uniformowi. Samo noszenie kamizelki fizycznie wyczerpywało żołnierza, nie wspominając o walce w pełnym rynsztunku.

Przykładem potężnego pancerza była zbroja ważąca 44 kilogramów, noszona przez działający w Australii gang Neda Kelliego. Poważną jej wadą było jednak niezabezpieczenie rąk i nóg. W 1881 roku George E. Goodfellow zaprojektował strój ochronny z 18-30 warstw jedwabiu. I mimo że jego wynalazek nie zyskał rozgłosu, gdyby nie on być może Żegleń nie zacząłby pracować nad swoim pancerzem.

Jan Szczepanik podczas pracy
Fot. 3: Jan Szczepanik w swojej pracowni

Pancerz Żeglenia i Szczepanika kosztował 23 tys. dolarów, co oznacza, że był drogi, jak dla przeciętnego zjadacza chleba. Jednak nie wszyscy liczyli się z kosztami. Odbiorcą materiału wytworzonego przez Żeglenia i Szczepanika był m.in. Alfonso XIII – król Hiszpanii. To rozwiązanie prawdopodobnie uratowało mu życie, gdy w 1902 roku doszło do próby zamachu. Kareta, którą podróżował, była wyłożona kuloodporną tkaniną, co zatrzymało odłamki.

Wynalazek Żeglenia i Szczepanika stracił popularność wraz z wejściem w życie nowych rodzajów amunicji.

Na wojnie i po niej

Masowym sprawdzianem skuteczności patentów ochronnych była I wojna światowa, gdy szukano sposobu na ograniczenie strat wśród żołnierzy. W efekcie powstały różnego rodzaju pancerze, chroniące głównie tors. Nie chroniły one jednak torsu, a duża waga pancerza znacznie ograniczała ruch. Jednym z zaprojektowanych w tym czasie strojów ochronnych był amerykański Brewster Body Shield.

żołnierze w pancerzach
Fot. 4: Brytyjscy żołnierze w niemieckich pancerzach podczas I wojny światowej

Po I wojnie strojami ochronnymi i kamizelkami kuloodpornymi zainteresowali się przestępcy. Pancerz był dla nich doskonałym zabezpieczeniem przed zamachami czy policją. Najczęściej korzystali z kamizelek z wkładkami z płyt stalowych bądź stali manganowej. Jednak i to nie pozostało bez reakcji. By przebić pancerze, zaczęto popularyzować amunicję większego kalibru, zdolną do zadawania większych obrażeń.

Wraz z wybuchem II wojny światowej ponownie zaczęto szukać coraz lepszych rozwiązań strojów ochronnych dla żołnierzy. Powstało kilka kamizelek i pancerzy, z których najbardziej znanym jest rosyjski SN-42. Z kamizelek odłamkoodpornych korzystały głównie załogi amerykańskich bombowców. Strzelcy wybierali cięższe pancerze z płytami stalowymi, chroniące tors.

W trakcie wojny w Korei amerykańska armia wprowadziła do użycia mundury wzór M-1951 wykonane z tkaniny wzmocnionej włóknami plastikowymi lub aluminiowymi. W teorii miały one chronić przed odłamkami; w praktyce – bardzo często zawodziły. Rewolucja nastąpiła dopiero w latach 70., gdy kevlar wyizolowany w roku 1965 zyskał popularność. Stworzyła go Stephanie Kwolek, pracująca w firmie DuPont.

niemiecki żołnierz w pancerzu
Fot. 5: Niemiecki żołnierz w pancerzu podczas I wojny światowej

Kevlar jest o 5,5 razy lżejszy od stali, a przy tym bardzo wytrzymały. Dzięki niemu można było produkować kamizelki o mniejszej wadze, równie skuteczne w zatrzymywaniu pocisków jak te ze stalowymi wkładkami.

Z czasem oprócz kamizelek kevlarowych zaczęto stosować kamizelki wzmocnione stalowymi lub ceramicznymi wkładami balistycznymi. Te rozwiązania wkrótce stały się standardem w większości armii na świecie.

Źródło zdjęć:

Fot. 1 i główne: autor nieznany,

Fot. 2: autor nieznany – „Głos Narodu” Ilustrowany : dodatek bezpłatny do „Głosu Narodu” nr 1 z 21 września 1901 (http://jbc.bj.uj.edu.pl/publication/411709), Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=63347256,

Fot. 3: autor nieznany – „Głos Narodu” Ilustrowany : dodatek bezpłatny do „Głosu Narodu” nr 1 z 21 września 1901 (http://jbc.bj.uj.edu.pl/publication/411709), Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=63347253,

Fot. 4: autor nieznany,

Fot. 5: autor nieznany.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *