Sylwester „Kris” Braun i Betty Lauer – niezwykła para fotografów Powstania Warszawskiego

Sylwester "Kris" Braun i Betty Lauer, fot. Muzeum Warszawy

Warszawa, rok 1944. Piekło wojny, heroizm powstańców, ocean ruin. Wśród nich dwoje ludzi z aparatami. On – trzydziestoletni inżynier, ona – osiemnastoletnia uciekinierka z getta. Połączyła ich pasja do fotografii i miłość do ogarniętego wojną miasta. Razem stworzyli jedne z najbardziej przejmujących zdjęć z powstania warszawskiego. Poznajcie niezwykłą historię Sylwestra „Krisa” Brauna i Betty Lauer.

fot. Muzeum Warszawy

Tajemnice młodości Sylwestra Brauna

Kim był człowiek, który przeszedł do historii jako jeden z najsłynniejszych fotografów Powstania Warszawskiego? Sylwester Braun długo skrywał tajemnice swojej młodości. Urodzony w 1909 roku, wcześnie stracił ojca. To właśnie po nim odziedziczył pierwszy aparat i miłość do robienia zdjęć. Młody Sylwester szybko odkrył, że bardziej niż studia na Politechnice Warszawskiej pasjonuje go uwiecznianie świata na kliszy.

Przedwojenne lata to nie tylko rozwijanie fotograficznego talentu, ale także burzliwe życie uczuciowe Brauna. Nieudane małżeństwo i tajemniczy romans z kobietą, którą w swoich zapiskach nazywał Krystyną, zawiodły go w różne zakątki Europy. Te podróże, choć wynikały z zawirowań sercowych, z pewnością ukształtowały jego artystyczną wrażliwość. Pasja, zamiłowanie do kobiecego piękna i żywiołowość – te cechy widać na każdej klatce filmów „Krisa”.

Aparat jako jedyna broń w czasie wojny

Rok 1939 zastał Brauna w Warszawie. Pracował jako urzędnik w magistracie, ale kiedy wybuchła wojna, bez wahania zamienił kałamarz na aparat fotograficzny. Kupił małą Leicę i ruszył dokumentować dramatyczne oblężenie miasta. Te wstrząsające zdjęcia pokazywały prawdziwe oblicze wojny: gruzy, zgliszcza, przerażonych i zrozpaczonych ludzi. Nie przejmował się zakazami okupanta, z narażeniem życia robił zdjęcia, które potem przesyłano na Zachód jako świadectwo barbarzyństwa najeźdźcy. Aparat stał się jego jedyną bronią w walce z wrogiem.

Warto przeczytać:

Nieoczekiwane spotkanie nad Wisłą latem 1943 roku

Rok 1943, słoneczny dzień i plaża nad Wisłą. To tu Sylwester Braun po raz pierwszy zobaczył Betty Lauer, a właściwie Bertę Weissberger, 17–letnią żydowską dziewczynę, która cudem uciekła z getta i ukrywała się pod fałszywym nazwiskiem Krystyna Żółkoś. Dla Brauna to spotkanie było jak uderzenie pioruna. Między nim a dużo młodszą Betty szybko narodziło się uczucie. Mimo dramatycznych okoliczności znajdowali czas na długie rozmowy, spacery, a nawet ryzykowne wypady za miasto. Łączyła ich nie tylko wzajemna fascynacja, ale także zamiłowanie do fotografii.

Betty Lauer – dziewczyna, która chciała pomagać powstańcom

Kim była tajemnicza towarzyszka powstańczego fotoreportera? Berta Weissberger urodziła się w Niemczech w zasymilowanej żydowskiej rodzinie. Kiedy naziści doszli do władzy, razem z matką i siostrą cudem uciekły do Polski. Trafiły do Krosna, gdzie – dzięki „dobremu wyglądowi” – mogły udawać Polki. Ale spokój nie trwał długo. Gdy likwidowano krośnieńskie getto, znów musiały uciekać. Tym razem celem stała się Warszawa. Tu Betty znalazła pracę, wiodła pozornie normalne życie, ale strach przed dekonspiracją był jej nieodłącznym towarzyszem. Aż do momentu, gdy poznała Sylwestra. A potem wybuchło powstanie i poczuła, że też musi działać. Najpierw jako sanitariuszka, a potem? Sama chwyciła za aparat.

Sylwester Braun na tle ruin Warszawy, fot. Eugeniusz Haneman / Muzeum Warszawy
Sylwester Braun na tle ruin Warszawy, fot. Eugeniusz Haneman / Muzeum Warszawy

Wspólna praca nad dokumentacją powstania

Powstanie warszawskie zastało Brauna i Betty w samym sercu walczącej stolicy. Sylwester szybko skontaktował się z dowództwem AK i zaproponował swoje usługi jako fotoreporter. Dostał przepustkę i wraz z ukochaną ruszył dokumentować zmagania powstańców. Podczas gdy on robił zdjęcia z pierwszej linii frontu, ona uwieczniała na kliszy życie cywilów, zaplecze walki, zrujnowane miasto. Ich fotografie nawzajem się uzupełniały, tworząc poruszającą opowieść o bohaterstwie i cierpieniu.

Losy negatywów zakopanych tuż przed kapitulacją

Początek października 1944. Powstanie chyli się ku upadkowi. Braun i Betty podejmują dramatyczną decyzję: zakopują swoje aparaty i bezcenne negatywy w piwnicy domu przy Marszałkowskiej. Nie mają wyjścia – muszą opuścić Warszawę razem z ludnością cywilną. Cudem przedostają się do Szwecji, ciągle nie wiedząc, co stało się z ich dziełem życia. Czy kiedykolwiek uda im się wrócić do zrujnowanego miasta i odzyskać swoje archiwum?

Warto zobaczyć:

Rozstanie w Sztokholmie i emigracja do USA

Sztokholm, rok 1946. Sylwester i Betty stoją na życiowym rozdrożu. Ona marzy o wyjeździe do USA, do ojca, który jeszcze przed wojną wyemigrował za ocean. On nie chce opuszczać Europy. W końcu podejmują najtrudniejszą decyzję w życiu – postanawiają się rozstać, bez szans na ponowne spotkanie. Betty rusza do Nowego Jorku, gdzie wkrótce wychodzi za mąż i przyjmuje nazwisko Lauer. Braun na kilka lat osiada w Szwecji, a potem wyrusza do Kalifornii. Ich drogi się rozchodzą, ale pamięć o wspólnej pasji i miłości przetrwa długie dziesięciolecia.

Lata mijają, a tajemnica powstańczych fotografii Brauna i Lauer pozostaje nierozwikłana. Dopiero w 2023 roku badacz z Muzeum Warszawy, Piotr Głogowski, postanawia ją rozwikłać. Analizuje zachowane negatywy Brauna, szuka wskazówek w jego zapiskach i wywiadach. Przypadkiem trafia na wydane w USA wspomnienia Betty Lauer i otacza go przeczucie, że to klucz do rozwiązania zagadki. Udaje mu się skontaktować z 98–letnią Betty. I wtedy wszystkie elementy układanki zaczynają do siebie pasować.

Niezwykłe spotkanie po 80 latach od zakończenia wojny

Czerwiec 2024 roku. W Muzeum Warszawy trwa wystawa poświęcona Sylwestrowi Braunowi. Na niej ktoś wyjątkowy – drobna staruszka o bystrym spojrzeniu. To Betty Lauer, która po 80 latach zdecydowała się wrócić do miasta swojej młodości. Oglądając zdjęcia, ze wzruszeniem opowiada Piotrowi Głogowskiemu o powstaniu, o Sylwestrze, o młodzieńczej miłości przeciętej wojenną zawieruchą. I o tym, jak bardzo jest wdzięczna Polakom, którzy z narażeniem życia dawali schronienie takim jak ona. Tej wizyty, tego spotkania po latach, Piotr Głogowski nie zapomni do końca życia.

Sylwester „Kris” Braun i Betty Lauer. Dwoje zwykłych ludzi w niezwykłych czasach. Ona – nastolatka żydowskiego pochodzenia, cudem ocalała z Holokaustu. On – młody inżynier z aparatem zamiast karabinu. Połączyła ich miłość i pasja silniejsza niż strach, niż wszechogarniająca śmierć. Dzięki nim powstały jedne z najbardziej przejmujących świadectw powstania warszawskiego. I choć ich drogi się rozeszły, na zawsze pozostaną w naszej pamięci – nierozłączni, z aparatami wymierzonymi w samo serce historii.

  • Kategoria:
    Kultura
  • Data publikacji:
    1 sierpnia, 2024

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *