Fake newsy, czyli fałszywe lub mocno zniekształcone informacje stylizowane na wiarygodne doniesienia medialne, stały się palącym problemem w dobie mediów społecznościowych. Ich lawinowe rozprzestrzenianie się, szczególnie podczas ważnych wydarzeń politycznych jak wybory prezydenckie w USA czy referendum Brexit, budzi duże zaniepokojenie. Fake newsy mogą wpływać na opinię publiczną, pogłębiać podziały społeczne i podważać zaufanie do prawdziwych mediów. Z tego względu tak ogromne znaczenie ma zrozumienie mechanizmów ich oddziaływania.
Motywacje polityczne a fake newsy
Popularna narracja głosi, że podatność na fake newsy wynika głównie z poglądów politycznych – że ludzie bezkrytycznie wierzą w informacje zgodne z ich sympatiami partyjnymi, a odrzucają te niezgodne. Taka interpretacja sugeruje, że za szerzenie się fake newsów odpowiada stronniczość i „myślenie grupowe” zwolenników poszczególnych opcji politycznych. Badania pokazują jednak, że jest inaczej. Ludzie generalnie lepiej rozpoznają prawdę od fałszu w doniesieniach zgodnych z ich poglądami niż w tych niezgodnych.
Innymi słowy konkretna treść wpływa na ocenę wiarygodności bardziej niż polityczna zgodność. Prawdziwe informacje są uznawane za prawdziwe, a fałszywe za fałszywe – niezależnie od tego, czy są „po linii” danej partii czy nie. Wbrew obiegowej opinii, tożsamość polityczna nie jest więc głównym czynnikiem wpływającym na wiarę w fake newsy. Ten wniosek nie oznacza, że sympatie polityczne w ogóle nie mają znaczenia – ludzie faktycznie chętniej wierzą w informacje zgodne z ich poglądami. Efekt ten jest jednak dużo słabszy niż się powszechnie uważa i nie tłumaczy w pełni fenomenu fake newsów.
Psychologiczne podłoże teorii spiskowych. Skąd ich popularność?
Rozumowanie a fake newsy
Skoro przynależność partyjna nie jest głównym predyktorem wiary w fake newsy, to co nim jest? Wiele wskazuje na sposób rozumowania. Teorie dwuprocesowego rozumowania mówią, że mamy dwa tryby przetwarzania informacji – automatyczny i refleksyjny. W trybie automatycznym bezrefleksyjnie reagujemy na docierające do nas treści. W trybie refleksyjnym poddajemy je krytycznej analizie i ocenie. Który tryb dominuje, zależy od cech osobowości, ale i od okoliczności. Badania konsekwentnie pokazują, że osoby skłonniejsze do refleksyjnego myślenia w mniejszym stopniu wierzą w fałszywe informacje, niezależnie od ich zgodności z poglądami politycznymi.
Efekt ten został potwierdzony m.in. w badaniach wykorzystujących Cognitive Reflection Test – narzędzie mierzące skłonność do zastanawiania się nad problemem zamiast poprzestawania na pierwszej nasuwającej się odpowiedzi. Fundamentalne znaczenie ma też posiadanie wiedzy pozwalającej zweryfikować prawdziwość doniesień. Im większa wiedza ogólna i znajomość tematu, tym lepsza zdolność odróżniania prawdy od fałszu. Wyjaśnia to, dlaczego osoby lepiej wyedukowane są generalnie mniej podatne na dezinformację. Krótko – niewiele namysłu i wiedzy to przepis na uleganie fake newsom.
Heurystyki a fake newsy
Fakty i racjonalna analiza to jednak nie wszystko. Psychologia od dawna pokazuje, że w ocenie informacji ludzie często kierują się uproszczonymi regułami – heurystykami. Heurystyki to swoiste myślowe skróty, которe pozwalają szybko wyrobić sobie opinię bez dogłębnej analizy tematu. Fake newsy często odwołują się do takich mechanizmów. Szczególnie istotna jest tu heurystyka znajomości źródła. Informacjom z nieznanych źródeł ludzie ufają mniej. Zaufanie wzbudza za to przypisanie danej treści do szanowanej instytucji medialnej lub eksperta w danej dziedzinie. Fake newsy nierzadko podszywają się pod takie wiarygodne źródła.

Duże znaczenie ma też społeczny dowód słuszności w postaci polubień, udostępnień i komentarzy sugerujących, że inni użytkownicy uznali daną treść za prawdziwą. Fake newsy są dodatkowo zwykle silnie nacechowane emocjonalnie, co przykuwa uwagę i utrudnia racjonalną ocenę. Opisane w nich historie często szokują, oburzają lub wzbudzają strach. Tego typu automatyczne, bezrefleksyjne reakcje ułatwiają więc uleganie fałszywym informacjom. Nawet jeśli po zastanowieniu dostrzeżemy absurdalność danej tezy, to i tak na poziomie intuicyjnym będzie się nam wydawać trochę bardziej prawdopodobna.
Udostępnianie fake newsów w mediach społecznościowych
Wiara w fake newsy to jedno, ale równie istotne jest ich rozpowszechnianie. Siłą fake newsów jest ich wiralność – szybkie rozprzestrzenianie się w mediach społecznościowych. Intrygujące jest jednak to, że udostępnianie fake newsów nie musi wynikać z wiary w nie. Badania pokazują dużą rozbieżność między tym, co ludzie uznają za prawdziwe, a tym, co skłonni są udostępnić. W jednym z eksperymentów tylko 33% fake newsów udostępnianych w mediach społecznościowych było też uznawanych za prawdziwe.
Co uderzające, w przypadku prawdziwych informacji odsetek ten wynosił aż 90%. Udostępnianie fałszywych treści wynika więc w dużej mierze z braku skupienia na ich prawdziwości – z dystrakcji i nieuwagi charakterystycznych dla mediów społecznościowych. Scrollując social media udostępniamy treści, które są popularne, emocjonujące, zgodne z naszymi poglądami – ale nie zawsze takie, w które rzeczywiście wierzymy. W mniejszym stopniu jest to celowe rozpowszechnianie fake newsów, choć i takie zjawisko występuje. Motywy mogą być różne – chęć wpłynięcia na innych, polaryzacja dyskursu, trolling. Tak czy inaczej, nieuwaga i brak refleksji to główne paliwo fake newsów online.
Kreatywność maleje wraz z wiekiem? Wcale nie musi
Potencjalne interwencje w celu ograniczenia wpływu fake newsów
Jak ograniczyć wpływ dezinformacji w dobie social mediów? Stosowane są różne strategie. Popularne jest automatyczne wykrywanie fałszywych treści przez algorytmy sztucznej inteligencji. Ma ono jednak ograniczenia – prawda nie jest zero-jedynkowa, a fałsz potrafi być wyrafinowany. Mało tego, fake newsy ewoluują, stając się coraz trudniejsze do wykrycia. Inną strategią jest fact-checking – sprawdzanie faktów przez specjalistów. To cenne, ale czasochłonne i trudne do zastosowania na masową skalę. W przypadku zidentyfikowanych fake newsów stosuje się też ostrzeżenia o ich nieprawdziwości. Są one skuteczne, choć nie zawsze docierają do odbiorców.
Obiecujące wydają się jednak także proaktywniejsze podejścia. Np. swoista „inokulacja” – uodparnianie ludzi poprzez uświadamianie mechanizmów dezinformacji. Intrygujące wyniki dają też interwencje skupiające uwagę użytkowników na kwestii prawdziwości udostępnianych treści. Np. proszenie o ocenę wiarygodności informacji przed jej udostępnieniem zwiększa krytycyzm. Pomocne może być też wykorzystanie „mądrości tłumu” – zbiorowej oceny wiarygodności źródeł i konkretnych doniesień, wykorzystywanej do ich pozycjonowania przez algorytmy social mediów. Kluczowe jest wypracowanie rozwiązań dostosowanych do specyfiki cyfrowego ekosystemu.
Fake newsów nie wolno lekceważyć
Fenomen fake newsów pokazuje, że racjonalne rozumowanie nie jest jedynym czynnikiem wpływającym na opinię publiczną. Badania wskazują, że ludzie ulegają fałszywym informacjom z wielu powodów – braku namysłu, niewystarczającej wiedzy, kierowania się uproszczonymi regułami oceny, ulegania emocjom, a także zwykłej nieuwagi. Dalsze zgłębianie psychologii fake newsów pozwoli lepiej zrozumieć te złożone mechanizmy. To warunek opracowania skutecznych strategii ograniczania wpływu dezinformacji. Jak widać, nie ma tu prostych rozwiązań. Potrzebne są różnorodne działania, dopasowane do psychologicznych przyczyn problemu – od edukacji medialnej, przez projektowanie interfejsów skupiających uwagę na prawdziwości, po rozwiązania wykorzystujące zbiorową inteligencję użytkowników. W dobie mediów społecznościowych walka z fake newsami to nie tylko kwestia prawdy, ale i technologii. Psychologia ma tu wiele do zaoferowania – pod warunkiem, że jej ustalenia przełożą się na konkretne rozwiązania.